niedziela, 8 czerwca 2014

1. Z pamiętnika Hermiony.

Drogi pamiętniku !
   Nie pisałam w Tobie od pierwszej klasy, ale czuję, że znowu powinnam. Coraz gorzej się dzieje w moim życiu. Czuję, że jak wszystko, co mi leży na sercu przeleję na Twoje kartki to mi ulży. 
  Ostatnio kłócę się ciągle z Ronem i Harrym. Nie mogę z nimi wytrzymać. Doprowadzają mnie do szału. Ginny niestety nie ma dla mnie czasu, bo w tym roku zalicza SUM’y, więc nie mam z kim porozmawiać i wyżalić się. Nikomu nie ufam na tyle.
 Wczoraj wieczorem Ron przyszedł z kolacji i bardzo źle się czuł. Mówił, że mu niedobrze, chociaż ostrzegałam go, żeby nie jadł tyle, a już na pewno nie popijał tego szklanką mleka, ale on jak zwykle nie słuchał. Przypomniałam mu o tym, a on powiedział, że jakaś „głupia szlama” nie będzie mu mówiła co ma robić. Zraniło mnie to.  Ron nigdy tak do mnie nie powiedział. Żaden ze znajomych nigdy mnie tak nie nazywał, a co dopiero przyjaciel. Uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz, co akurat zobaczył Harry, który zamiast zapytać, co się stało, podszedł do rudzielca, wziął go pod ramię i wysyczał, że mam się więcej do nich nie zbliżać. Wybiegłam z pokoju wspólnego i z płaczem biegłam po korytarzach. Prawie nic nie widziałam, więc nieuniknione było wpadnięcie na kogoś i tak właśnie się stało. Uderzyłam w kogoś i zaraz otulił mnie słodki zapach perfum właściciela. Niestety nie było mi dane długo rozkoszować się niesamowitą wonią, gdyż odbiłam się od twardej klatki piersiowej, upadłam i uderzyłam głową o podłogę. Gdy otworzyłam oczy i zaczęłam rozcierać tył głowy zobaczyłam, na kogo  wpadłam.  Jego ironiczny uśmiech zostanie w mojej głowie na zawsze. – Co szlamciu?- zapytał. – Lecisz na lepszych od siebie? Wybacz, nie jestem zainteresowany.- sarknął. Wtedy złość się we mnie skumulowała. Podrywając  się z ziemi wyciągnęłam różdżkę i przyłożyłam ją chłopakowi do gardła. – Jeszcze raz nazwiesz mnie szlamą, ty przebrzydły padalcu, a sprawię, że cię własna matka nie pozna. Myślisz, że sama wybrałam sobie taką rodzinę ? Gdyby to ode mnie zależało, to urodziłabym się w magicznym domu, ale wybacz, bo nikt mnie o zdanie nie zapytał, więc dobrze ci radzę – odpuść. – wysyczałam mu do ucha. Potem odepchnęłam go od siebie i pobiegłam przed siebie. Nie wróciłam na czas do dormitorium, znalazł mnie Snape i dostałam tydzień szlabanu, a Gryffindor stracił przeze mnie 20 punktów.
  To był chyba najgorszy wieczór mojego życia.  Mówiąc „chyba”, mam na myśli to, że dzisiejszy może być gorszy. Całe 4 godziny spędzę w lochach z moim „ulubionym” nauczycielem. Na domiar złego cały czas śnił mi się Malfoy. Wszystkie sytuacje z nim związane odtwarzane są w moich snach jak film, którego nikt nie chce oglądać. Każde przezwisko, każde upokorzenie wracało i bolało ze zdwojoną siłą, dlatego nie mogłam spać. Nie chciałam tego przeżywać jeszcze raz.
   Dobrze, że dziś sobota. Wszyscy pójdą do Hogsmede, a ja spokojnie posiedzę w  bibliotece, a potem pójdę na ten zakichany szlaban.
Żegnaj pamiętniczku.

H.G.

3 komentarze:

  1. Rozdział jest krótki, ale to przedsmak tego co będzie się działo potem, jak sądzę. Bardzo mi się podoba mimo to i czekam z niecierpliwością na więcej :)
    Korzystając z okazji chciałam cie zaprosić na mojego bloga: http://niezmienisztegokimjestes.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOO Lupinka <3 Dziękuję za Twoją opinię i obiecuję, że wpadnę do Ciebie ;)
      Buziaczki, Noxie ;*

      Usuń
  2. Świetny rozdział, trochę krótki, ale i tak mi się spodobał ;) Zaskoczeniem wielkim było zachowanie Harr'ego, bo we wszystkich dotychczasowych opowiadaniach, które przeczytałam, kiedy Ron stawał się zły, Harry był po stronie Miony. Ale to w sumie dobrze, bo poznam coś nowego :)
    Najserdeczniej pozdrawiam i weny życzę
    Alokin <3

    OdpowiedzUsuń