Drogi
pamiętniku !
Nie
pisałam w Tobie od pierwszej klasy, ale czuję, że znowu powinnam. Coraz gorzej
się dzieje w moim życiu. Czuję, że jak wszystko, co mi leży na sercu przeleję
na Twoje kartki to mi ulży.
Ostatnio kłócę się ciągle z Ronem i Harrym.
Nie mogę z nimi wytrzymać. Doprowadzają mnie do szału. Ginny niestety nie ma
dla mnie czasu, bo w tym roku zalicza SUM’y, więc nie mam z kim porozmawiać i
wyżalić się. Nikomu nie ufam na tyle.
Wczoraj wieczorem Ron przyszedł z kolacji i
bardzo źle się czuł. Mówił, że mu niedobrze, chociaż ostrzegałam go, żeby nie
jadł tyle, a już na pewno nie popijał tego szklanką mleka, ale on jak zwykle
nie słuchał. Przypomniałam mu o tym, a on powiedział, że jakaś „głupia szlama”
nie będzie mu mówiła co ma robić. Zraniło mnie to. Ron nigdy tak do mnie nie powiedział. Żaden
ze znajomych nigdy mnie tak nie nazywał, a co dopiero przyjaciel. Uderzyłam go
z otwartej dłoni w twarz, co akurat zobaczył Harry, który zamiast zapytać, co
się stało, podszedł do rudzielca, wziął go pod ramię i wysyczał, że mam się
więcej do nich nie zbliżać. Wybiegłam z pokoju wspólnego i z płaczem biegłam po
korytarzach. Prawie nic nie widziałam, więc nieuniknione było wpadnięcie na
kogoś i tak właśnie się stało. Uderzyłam w kogoś i zaraz otulił mnie słodki
zapach perfum właściciela. Niestety nie było mi dane długo rozkoszować się
niesamowitą wonią, gdyż odbiłam się od twardej klatki piersiowej, upadłam i
uderzyłam głową o podłogę. Gdy otworzyłam oczy i zaczęłam rozcierać tył głowy
zobaczyłam, na kogo wpadłam. Jego ironiczny uśmiech zostanie w mojej
głowie na zawsze. – Co szlamciu?- zapytał. – Lecisz na lepszych od siebie?
Wybacz, nie jestem zainteresowany.- sarknął. Wtedy złość się we mnie
skumulowała. Podrywając się z ziemi
wyciągnęłam różdżkę i przyłożyłam ją chłopakowi do gardła. – Jeszcze raz
nazwiesz mnie szlamą, ty przebrzydły padalcu, a sprawię, że cię własna matka
nie pozna. Myślisz, że sama wybrałam sobie taką rodzinę ? Gdyby to ode mnie
zależało, to urodziłabym się w magicznym domu, ale wybacz, bo nikt mnie o
zdanie nie zapytał, więc dobrze ci radzę – odpuść. – wysyczałam mu do ucha.
Potem odepchnęłam go od siebie i pobiegłam przed siebie. Nie wróciłam na czas do
dormitorium, znalazł mnie Snape i dostałam tydzień szlabanu, a Gryffindor
stracił przeze mnie 20 punktów.
To był
chyba najgorszy wieczór mojego życia.
Mówiąc „chyba”, mam na myśli to, że dzisiejszy może być gorszy. Całe 4
godziny spędzę w lochach z moim „ulubionym” nauczycielem. Na domiar złego cały
czas śnił mi się Malfoy. Wszystkie sytuacje z nim związane odtwarzane są w
moich snach jak film, którego nikt nie chce oglądać. Każde przezwisko, każde
upokorzenie wracało i bolało ze zdwojoną siłą, dlatego nie mogłam spać. Nie
chciałam tego przeżywać jeszcze raz.
Dobrze, że dziś sobota. Wszyscy pójdą do
Hogsmede, a ja spokojnie posiedzę w
bibliotece, a potem pójdę na ten zakichany szlaban.
Żegnaj
pamiętniczku.
H.G.
Rozdział jest krótki, ale to przedsmak tego co będzie się działo potem, jak sądzę. Bardzo mi się podoba mimo to i czekam z niecierpliwością na więcej :)
OdpowiedzUsuńKorzystając z okazji chciałam cie zaprosić na mojego bloga: http://niezmienisztegokimjestes.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę weny :3
OOO Lupinka <3 Dziękuję za Twoją opinię i obiecuję, że wpadnę do Ciebie ;)
UsuńBuziaczki, Noxie ;*
Świetny rozdział, trochę krótki, ale i tak mi się spodobał ;) Zaskoczeniem wielkim było zachowanie Harr'ego, bo we wszystkich dotychczasowych opowiadaniach, które przeczytałam, kiedy Ron stawał się zły, Harry był po stronie Miony. Ale to w sumie dobrze, bo poznam coś nowego :)
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam i weny życzę
Alokin <3